Poranny pościg...
Czwartek, 26 sierpnia 2010
· Komentarze(0)
Kategoria Krótkie wypady
2 dni odpoczynku i od razu widac efekty. Pewnie na dzisiejszy dobry ( najlepszy na tej trasie ) naozyło się kilka czynników :
- niska temperatura
- 26" koło z przodu
- optymalna pozycja fotela
- 2 dni odpoczynku
Od samego początku jechało mi się dobrze i już po 10 km wiedziałem że pobije moj rekord na tej trasie i na tym rowerze, pewnie moglbym wycisnac jeszcze więcej, ale ten tort trzeba jeść małą łyżeczką :). po 23km zobaczyłem daleko pred sobą zrys rowerzysty, pomyśłełem że to pewnie jakaś babinka jedzie do sklepu, ale po wyjeździe z zakrętu okazało się że rower zniknął, za następnym zakrętem się znowu pokazał, a to mogło oznaczać że jest to jakiś szybszy zawodnik. Zacząłem więc ściganko, najpierw delikatnie, a potem coraz intensywniej. Goniłem czowieka przez 3 wsie :). Okazało się że MTBoweic, w obcisłym, w kasku itd. W końcu człowieka wyprzedziłem, byłem rozpędzony do 37km/h. wyprzedziłem tuż przed podjazdem i skrzyżowaniem. Widziałem że zawodnik walczy, na podjeździe byo nawet stawanie na pedałach. Postawiłem wszystko na jedną szalę, zaparłem się o oparcie i naciskałem ile sił. Zrobiliśmy podjazd, a na zjeździe byłem juz w domu :). Wiem że walka była nierówna, bo zaatakowałem od tyłu, a człowiek nie miał lusterka, ale walka została nawiązana i poczytuje ją jako sukces. Sukces tym bardziej smakowity, że wygrałem na własnej stalowej cięzkiej konstrukcji z lekkim fabrycznym rowerem alu.
- niska temperatura
- 26" koło z przodu
- optymalna pozycja fotela
- 2 dni odpoczynku
Od samego początku jechało mi się dobrze i już po 10 km wiedziałem że pobije moj rekord na tej trasie i na tym rowerze, pewnie moglbym wycisnac jeszcze więcej, ale ten tort trzeba jeść małą łyżeczką :). po 23km zobaczyłem daleko pred sobą zrys rowerzysty, pomyśłełem że to pewnie jakaś babinka jedzie do sklepu, ale po wyjeździe z zakrętu okazało się że rower zniknął, za następnym zakrętem się znowu pokazał, a to mogło oznaczać że jest to jakiś szybszy zawodnik. Zacząłem więc ściganko, najpierw delikatnie, a potem coraz intensywniej. Goniłem czowieka przez 3 wsie :). Okazało się że MTBoweic, w obcisłym, w kasku itd. W końcu człowieka wyprzedziłem, byłem rozpędzony do 37km/h. wyprzedziłem tuż przed podjazdem i skrzyżowaniem. Widziałem że zawodnik walczy, na podjeździe byo nawet stawanie na pedałach. Postawiłem wszystko na jedną szalę, zaparłem się o oparcie i naciskałem ile sił. Zrobiliśmy podjazd, a na zjeździe byłem juz w domu :). Wiem że walka była nierówna, bo zaatakowałem od tyłu, a człowiek nie miał lusterka, ale walka została nawiązana i poczytuje ją jako sukces. Sukces tym bardziej smakowity, że wygrałem na własnej stalowej cięzkiej konstrukcji z lekkim fabrycznym rowerem alu.