Ja wiem, że są osoby dla których sezon rowerowy trwa cały rok, dla mnie tez, tzn. dla mnie sezon trwa cały rok, z tym ze nie koniecznie cały sezon to sezon rowerowy. Dopoki był snieg to zażywałem przyjemnści w ujeżdżaniu biegówek, ale ponieważ w okolicy nie zostało już nawet wspomnienia po śniegu postanowiłem przewietrzyć rower. W sumie pogoda była całkiem przyjemna, poza wiatrem, który to prawie spowodował ze wylądowałem w rowie. Ale wracając do tematu jazdy, wykonałem moje kółko testowe, oczywiście zgodnie z zasadą że jak sie polepszy to sie popiepszy, poprawki które wprowadziłem do roweru spowodowały że muszę wprowadzić jeszcze kilka poprawek. Ogólnie jak na pierwszy raz było nieźle.
Piękna pogoda sprowokowała mnie do pojeżdżenia, zresztą nie tylko mnie :). Zanim wyjechałem wprowadziłem dwie zmiany, 1. przesunąłem fotel do przodu o 2 cm 2. z tyłu założyłem koło 700c
petla standard, po dluzszej przerwie ( trenazea nie licze, nawet go juz nie wpisuje do bloga). Zimno jest juz dosyc wyraznie odczuwalne. Idzie zima, ale póki jest możliwość chętnie korzystam ze sprzyjających warunków
Dzisiaj bardzo lajtowo, bez wiekszych przygod ( raz mi sie zablokowala korba na przednim kole - taki tam wynik nieprzemyslanych modyfikacji, ale to w koncu pierwszy poziom ,wiec bledy dopuszczalne )
Zaczęło się jak u Hitchcocka czyli najpierw trzęsienie ziemi a potem napięcie rosło, tyle że nie do końca. A było tak : wyjeżdzając z "mojej" ulicy zaiczyłem pokazową glebę na środku skrzyżowania, a potem, chyba zastrzyk adrenaliny zaczął działać, bo od razu osiągnąłem wymarzone 30 km/h i śrenia rosła i rosła, i powoli zbliżała się do upragnionego 30 km/h. A kiedy w połowie dystnsu wydawało się że już jestem w ogródku i witam się z gąską ( miałem wówczas średnią 29,9 km/h ), nagle dostałem wiatrem w twarz, zastrzyk adrenainy skończył działać i powoli zacząłem odczuwać skutki wcześniejszej pogoni. W efekcie końcowym średnia nie była najgorsza, ale nie osiągnąłem upragnionej 30tki, jedyne co mam z tego wyścigu to zakwasy no i ostry trening.
Wczoraj beznadziejnie, dzisiaj wysmienicie. Od miesiąca ( od momentu uruchmienia pozioma) prowadzę indywiduany wyścig z samym sobą. Celem jest pobicie rekordu predkosci średniej, ktory ustanowiłem na rowerze pionowym ( opis ). Ponieważ wieść gminna niesie, że rowery poziome są szybsze i wygodniejsze od pionowych, na razie jestem przekonany co do wygody, a nad prędkościa cały czas pracuję ( niestety w poziomym pracyje inny zestaw mięśni niz w tradycyjnym rowerze, datego konieczne jest wytrenowanie od nowa innych partii mięśni ).
Czasmi musi iść gorzej, żeby innym razem mogło być lepiej, ogólna "słabość" połączona z silnym wiatrem dały taki a nie inny wynik, chyba najgorszy wynik na tej trasie. Dojrzewam do zmiany okrążenia treningowego, czas poszukać czegoś nowego.