przejazdzka zotowa
Sobota, 10 września 2011
· Komentarze(0)
Wyjazd, jak to na zlocie, odbył sie masowy ( kilkadziesiąt poziomek), trasa głownie po asfalcie, ale było też kilka leśnych scieżek. No i tam poległem. po przejechaniu 7miu km, wjechałem w mega dziursko, rama nie wytrzymała takiego tąpnięcia i puściła pod siedzeniem. Ze wstępnych oględzin wynika że nic sie nie połamało, dałem za mało laminatu i jedna z rur sie wysunęła. Najbardziej ucierpiała moja dum(p)a. Rower związałem sznurkiem i wróciłem piechotą prowadząc rower przy nodze. Szczęście że w ośrodku miałem drugi rower. Przebrałem sie, napiłem nieco i ruszyłem w dalszą drogę. Co by nie mówić to jednak jakiś niesmak pozostał.