Wyjazd, jak to na zlocie, odbył sie masowy ( kilkadziesiąt poziomek), trasa głownie po asfalcie, ale było też kilka leśnych scieżek. No i tam poległem. po przejechaniu 7miu km, wjechałem w mega dziursko, rama nie wytrzymała takiego tąpnięcia i puściła pod siedzeniem. Ze wstępnych oględzin wynika że nic sie nie połamało, dałem za mało laminatu i jedna z rur sie wysunęła. Najbardziej ucierpiała moja dum(p)a. Rower związałem sznurkiem i wróciłem piechotą prowadząc rower przy nodze. Szczęście że w ośrodku miałem drugi rower. Przebrałem sie, napiłem nieco i ruszyłem w dalszą drogę. Co by nie mówić to jednak jakiś niesmak pozostał.
rzejazd na IV Ogólnopolski Zlot Rowerów Poziomych. Najpierw samochodem do Sosnowca, potem z kolegą do pierwszego punktu zbiórki ( Katowice), gdzie w składzie czterorowerowo-poziomow-osobowym ruszyliśmy na spotkanie z piątym uczestnikiem tego szaleństwa : do Świętochowic. Tam godzina przerwy na lansik przed panią dziennikarką z Dziennika Zachodniego. Prężenie mięśni, przechwalanie sie ktto jak szybko jeździ, pamiątkowe zdjęcie pod pomnikiem Marchewy ( podobno tak go miejscowi nazywają) i start bocznymi drogami w stronę Szczedrzyka. Tempo nie było powalające, namiejscu bylismy około godziny 17.00.
Odkryciem zadnym nie bedzie jesli napiszę, że najepsze osiągi są wtedy jak organizm jest wypoczety, a w czasie jazdy jedzie się bez zbędnego napinania mięśni, no i tak też byo dziś. Sierpień ogólnie jakoś jest mało jeżdzony w moim przypadku, a więc nie ma powodów dla których miałbym być przetrenowany. W ramach podniesienia sobie ciśnienia wyprzedzałem samochody środkowym pasem, przy prędkości 50 km/h. Miny kierowców jak zwykle w takich sytuacjach bezcenne i warte późniejszej zadyszki :)
Dzisiaj cały dystans przejechalem na malym blacie czyli T39, i o dziwo jechało mi się znacznie lepiej niż na T53 na którym zazwyczaj jeżdżę po mazowieckich asfaltach, musze to przemyśleć, bo nie wiem z czego to wyniknęło, może z tego że znowy miłem przerwę regeneracyjną...
W planach miałem 140 km ale wyszlo 47, Bambus zyskal status roweru podstawowego, jeszcze tylko zastanawiam sie nad drobnymi modyfikacjami ( lekkie przesuniecie fotela do tylu), wyprzedzilem jeden samochod i jeden skuter, ego +300 punktów :)
Powiem szczerze, od powrotu z wyprawy z sakwami nie jezdzilem tydzien i liczylem ze po zrzuceniu sakw, dostane takieeeeego kopa, ze zrobie dzisiaj srednia 35, nie zrobilem, ale w powoli zaczynam sie dogadywac z bambusem, jeszcze nie osiagnąłem zadowalającego rezultatu jesi chodzi o prowadzenie łańcucha, ale jest coraz lepiej, jeszcze kilka prób i powinno byc dobrze. Niemniej jednak uważam że kultura pracy łańcuch w K3 jest duuużo wyższa